Poradnik nr 1 – jesienią w góry

Miłośników górskich wycieczek jest wielu. Pewnie także wielu z Was regularnie chodzi po górach i tych nie trzeba przekonywać do nowych wycieczek. Mając ich kilka za sobą pomyślałam nad mini poradnikiem, celującym w temat co wziąć ze sobą, żeby być przygotowanym na różne ewentualności. Poradnik dla nieco zagubionych lub dla tych, którzy po prostu chcą mieć w pełni komfortową wycieczkę. Abstrahując od ortodoksyjnych turystów, wg których nie potrzeba mieć nic poza chęciami by iść w góry – proponuję by popatrzeć na to od mojej strony. Pomocny czy nie – oceńcie sami, czekam na opinie.

Jesienią w górach - IKONA

1. UBRANIE

Naturalnie w zależności od pogody nie powinno być nam zbyt gorąco, ani za zimno. Dobrym pomysłem jest zbieranie po trochu różnych części garderoby, by z czasem mieć zestaw na każdą pogodę. Spodnie tzw. trekkingowe, z elastycznego syntetycznego materiału wydają się wg mnie najlepsze do górskich wycieczek. W sklepach są także wersje spodni długich z odpinanymi nogawkami (na zamek). Mamy też wersję 2 w 1 , na lato i na jesień. Przy niższych temperaturach polecam pod nie termo-getry lub legginsy.

Ciepła bluza i kurtka.  Zasada kilku warstw sprawdza się najlepiej. Długi lub krótki rękaw pod spód, a na to bluza i ruszamy. W plecaku zawsze powinna być lekka kurtka przeciwdeszczowa albo peleryna. Nieważne jaka jest prognoza pogody. W górach jak wiadomo ciągle się ona zmienia, od deszczu coś musi być i koniec.

Szalik/komin.  Coraz popularniejsze kominy, czyli materiałowe bezszwowe tuby to hit ostatnich czasów. Gadżet o niejednym zastosowaniu mogący zmienić się z ocieplacza na szyję w czapkę, opaskę czy nawet gumkę do włosów. Bardzo pomocna rzecz, zajmuje bardzo mało miejsca w kieszeni, a w danej chwili wyczarować można z niej

AGA_9423Buty. Tak jak przy innych elementach ubioru odpowiedni but to chyba najważniejszy element. Dobra podeszwa z bieżnikiem i wysoka cholewka, but nie może być za mały, najlepiej o rozmiar większy, by przy schodzeniu było więcej miejsca na palce. Na rynku mamy teraz mnóstwo super-wkładek do butów, od zwykłych skórzanych czy filcowych do wielowarstwowych, żelowych i pamięciowych. Sprawdziłam ich kilka i do butów w góry, w których stopa powinna czuć się non-stop komfortowo najlepsze są wg mnie wkładki żelowe. Przy chodzeniu stopa jest jakby masowana, przy grubszej warstwie nieco pływa na niej, co wielu osobom daje przyjemne kojące uczucie.

Skarpetka jest równie istotna jak same buty. Niestety moje pięty nie jeden raz były obtarte. Zwykłe bawełniane skarpetki niestety nie są najlepsze. Buty trekingowe są często dość szczelne, więc spocona stopa w połączeniu z chłonącą pot skarpetką to niezła tarka dla skóry. Wersja syntetyczna skarpetek z miększymi rejonami będzie lepszym wyjściem, znajdziemy także skarpetki, które już na metce mają napisane coś w rodzaju ‚antybąblowe’. Różnica jest naprawdę, moje stopki to sprawdziły.

Rękawiczki.  Dla zmarzlaków już w jesieni dłonie są zbyt chłodne, szczególnie gdy idziemy pod górę z kijkami. Cienkie rękawiczki to tuż obok komina mały niezbędnik, który da spory komfort. Dla wycieczek zimowych przydatnym gadżetem są ogrzewacze do rąk w postaci sakiewek ze związkami chemicznymi, aktywowanymi powietrzem. po otwarciu opakowania miękkie sakiewki ogrzewają się do temperatury nawet ok. 60-70 stopni Celsiusza. Pozostawione w kieszeni pozwolą na ogrzanie dłoni przez całą wycieczkę.

2. PLECAK

W stan głębokiego zastanowienia wprowadza mnie widok ludzi, którzy na szlaku nie mają ze sobą nic poza sobą i butelką wody w ręku, jakby wyrwani ze środka miasta. Należę jednak do tych, by być świadomym tego dokąd idziemy, z racji czego Ci, którzy poszukują odpowiedniego plecaka powinni najpierw dowiedzieć się, co muszą do niego zmieścić.

Plecak turystyczny

najlepszy powinien posiadać pas biodrowy i na klatkę, być nieprzemakalny, z dodatkowymi zewnętrznymi kieszeniami i dodatkowym pokrowcem zakładanym na wierzch, gdy pada deszcz. Opcjonalnie świetnie jest, kiedy ma przy okazji komorę na tzw. bukłak, czyli plastikowy szczelny worek z podpiętą rurką wychodząca na zewnątrz – świetna sprawa szczególnie do jazdy na rowerze, bo nie musimy za każdym razem ściągać plecaka i szukać butelki z wodą. We wspinaczce w góry jest to także nieoceniona wygoda. Bukłaki takie mają pojemność 2-3 l. Znajdziemy je w sklepach sportowych, a szczególnie w sklepach rowerowych. Naprawdę polecam.

Plecak fotograficzny

po długim poszukiwaniu odpowiedniego plecaka na większy i mniejszy sprzęt fotograficzny, zarówno do wycieczki w miasto jak i w góry znaleźliśmy jedne bliski ideału. Chińska marka Benro wypuściła na rynek model BENRO COOL WALKER 300 CW i COOL WALKER 200 CW – w dwóch wersjach wielkościowych. W naszym posiadaniu są te dwa modele, do pary, o pojemności odpowiednio 30l i 20 l. Ich wielka zaletą jest stosunkowo przystępna cena do jego jakości i walorów jakie niosą one za sobą. Wygląd plecaka to zawsze kwestia gustu, ale te spełniły nasze oczekiwania. Kolor czarny, świetne wykonanie i wytrzymałość materiałów, przemyślane rozwiązania i funkcjonalność. W mieście jego wygląd nie odbiega od standardowego plecaka, chyba, że ktoś bardzo lubi obnosić się z tym, że jest fotografem. To jednak niepotrzebnie skupia uwagę i zainteresowanie złodziei.

Plecak na przy bocznej kieszeni uchwyt na zamontowanie niewielkiego statywu lub kijków, kiedy idziemy w góry. Wewnętrzna kieszeń może być miejscem na bukłak, a umiejscowienie zamków pozwala na wyciągnięcie rurki od niego (niestety nie został on na bukłak fabrycznie przystosowany).

Większy plecak pomieści dużą lustrzankę, kilka obiektywów, w tym teleobiektyw, lampę i naturalnie inne rzeczy w osobnej komorze jak portfel, cienka kurtka, rękawiczki, chusteczki… Wyposażony jest też w kieszeń na mały laptop do 13″, wersja 200CW zaś ma kieszeń na tablet. Nie twierdzę, że w góry trzeba zabierać kupę elektroniki, bo w końcu idziemy zażyć trochę natury, ale plecak na pewno będzie też użyteczny w podróży. Jeśli macie takowy, na pewno będziecie chcieli mieć dla niego odpowiednie miejsce w plecaku.

Nasz podział dźwigania jest taki, że ja niosę minimum tj. swoją lustrzankę i 2 obiektywny, pozostałe gro sprzętu (teleobiektyw, szeroki kąt, statyw…) natomiast mój chłopak 🙂 Czyli podział jest sprawiedliwy i wzajemnie się uzupełniamy.\

Co chyba najważniejsze przy plecaku fotograficzno-turystycznym to łatwy i szybki dostęp do aparatu. Nasze posiadają boczną odpinaną na zamek komorę, którą szybko otwieramy ściągając jedną szelkę. To duże ułatwienie, szczególnie kiedy nagle pojawia się jakiś zwierz, i tradycyjne wyciąganie aparatu (dużego aparatu, nie małego mieszczącego się w kieszeni) zajmuje po prostu zbyt dużo czasu (czyt. zwierzyna ucieka, a był to najprawdopodobniej jeszcze ryś, głuszec czy dudek…). 

Plecak 1

Plecak_3

Plecak_6

Plecak_7

3. INNE (równie istotne i pomocne)

Kijki trekkingowe – na rynku jest ich wiele, wybór modeli, kolorów i ich cen mnogi. Dla tych, którzy widząc turystów z nimi na szlaku nie mówią „a gdzie są wasze narty?” mogę coś poradzić. W mojej opinii nie ma potrzeby za nie przepłacać. Zwykłe, z gumową czy piankową rękojeścią – obie wersje są w porządku (mamy i takie i takie). Dołączone końcówki tzw. gumowe buciki, grzybki czy talerzyki do różnych nawierzchni zazwyczaj są w zestawach z kijkami. „Buciki” to rozwiązanie dla nawierzchni skalnych, antypoślizgowe; plastikowy grzybek zatrzyma nasz kijek, żeby nie wpadł lub nie wbił się za głęboko w ziemię. Talerzyki  w kształcie śnieżek przeznaczone są do chodzenia po śniegu, hamują naturalnie kijki na śniegu, łatwiej je z niego wyjąć, gdy kijkami idziemy po naprawdę głębokim puchu.

Chusteczki higieniczne – należę do tych, którzy przy wysiłku lub bez niego mają z nosa kranik z wodą 🙂 Bez chusteczek wyjść z domu, to jak nie założyć butów. Dobrze mieć przy sobie min. 2 opakowania, na wszelki wypadek.

Woreczek foliowy – na cóż woreczek foliowy? Otóż nie raz go potrzebowałam. A to, żeby schować papierki po jedzeniu, a to zużyte chusteczki do nosa… Nie waży nic, nie zajmuje miejsca, a może być nieoceniony!

Czekolada, batonik, inne słodkie… – na spadek mocy i motywacji by iść dalej. Doda sił, pocieszy i doładuje cukrem. Niezbędnik w górach!

Czołówka – niezbędna. Ile razy wracałam z gór czy z roweru wieczorem i robiło się ciemno… Czołówka była niezastąpiona. Wolne ręce, widać to, gdzie patrzymy. Wygodna, pomocna i naprawdę niezbędna. Latarka zwykła też jest ok, pod warunkiem, że ma dużą moc i baterie starczą na nasz szacowany czas powrotu.

Repelent na komary – wiadomo, kąśliwe bestie są wszędzie, a będą na pewno wtedy, kiedy nie będziemy mieć nic do ochrony przed nimi.


Czołówka


Gdybyście mieli jeszcze inne pomysły na to, o czym warto pamiętać to zapraszam do dodawania komentarzy, chętnie dodam coś do listy.

2 myśli w temacie “Poradnik nr 1 – jesienią w góry

  1. wybraliśmy się z moim towarzyszem na początku października w Tatry i dopiero na sobie przekonaliśmy się, że to co do tej pory nam wystarczało, jesienią nie daje rady. przede wszystkim zapomnieliśmy o czapce i rękawiczkach i przez to pół drogi zamarzałam. co do reszty rzeczy z listy, to zdecydowanie najważniejsze są buty oraz chusteczki (jak dla mnie, bo też co kilka chwil kapie mi z nosa). 😉
    teraz planujemy jeszcze w listopadowy weekend wybrać się gdzieś w niższe góry, ale przynajmniej już przygotowani dobrze będziemy. 🙂
    pozdrawiam.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Tak, my mamy za sobą góry w lecie, na jesień i w zimie, które należą do najbardziej wymagających pod katem odpowiedniego przygotowania się naturalnie. Wiem, że w mediach i tak przypominają ludziom, że idąc w góry trzeba mieć i ciepłą odzież i od deszczu, ale uznałam, że im więcej osób to powtórzy, tym więcej zapamięta i się zastosuje (zabezpieczy). Chusteczki to nr 1 😉 Moje buty na zdjęciu trochę ubłocone, ale za to używane!

      Polubienie

Dodaj komentarz